Częstotliwość kąpieli psa jest zależna od rodzaju jego szaty, zdecydowanie częściej będziemy kąpać rasy o długiej sierści, np. yorkshire teriera, maltańczyka niż krótkowłose.
Należy pamiętać o tym, aby do kąpieli używać zawsze kosmetyków przeznaczonych tylko dla zwierząt, ponieważ psia skóra ma całkiem inną fizjologię od skóry człowieka i nie toleruje kosmetyków stosowanych przez ludzi. Błędem jest również stosowanie szamponu czy oliwki dla niemowląt.
Na polskim rynku jest bardzo szeroki asortyment szamponów dla psów, zarówno krajowych, jak i importowanych. Niektóre z nich są dość drogie, zwłaszcza te renomowanych firm zagranicznych, ale z kolei są to ekonomiczne w użyciu koncentraty starczające nam na bardzo długo i po pewnym czasie dojdziemy do wniosku, że wydatek rzędu 30-40 zł i tak nam się opłacił.
Dobry szampon dla psa, oprócz delikatnych detergentów myjących powinien mieć w swoim składzie jeszcze pielęgnujące składniki. Do wyboru mamy szampony z zawartością różnych olejków, np.: migdałowego, kokosowego, z drzewa herbacianego, jojoba, norkowego, z dodatkiem protein, witamin, D-panthenolu, ziół, gliceryny, wyciągów owocowych itd... . Inne szampony przeznaczone są dla kotów, jeszcze delikatniejsze produkuje się z myślą o szczeniętach. Niektóre firmy zagraniczne opracowały specjalne szampony dla psów szorstkowłosych, które nie zmiękczają sierści, natomiast podkreślają naturalną twardość włosa. Oprócz delikatnych szamponów pielęgnacyjnych, warto również zwrócić uwagę na te o działaniu leczniczym, np.: przeciwłupieżowe (z dziegciem i biosiarką, rumiankowe) oraz bakterio i grzybobójcze (z dodatkiem jodoforów) do okresowej profilaktyki bakteryjnych i grzybiczych schorzeń skóry, choć często stosowane są też przy uczuleniu na pchły, zapaleniu łojotokowym skóry i świądzie.
W utrzymaniu włosa w dobrej kondycji pomiędzy kąpielami pomoże nam odżywka, lanolina i olejek (oczywiście wszystko dla psów). Na polskim rynku niewiele jest artykułów rodzimej produkcji z tej serii, częściej są to kosmetyki zagraniczne. Warto jednak się w nie zaopatrzyć. Zastosowanie odżywki powoduje, że włos staje się bardziej gładki i "śliski". Zwykle stosuje się ją w formie roztworu wodnego, chociaż w miejscach, gdzie szata jest najgęstsza lub narażona na kołtuny, można ją stosować bezpośrednio. Odżywka w połączeniu z lanoliną (naturalnym tłuszczem) działa zbawiennie zarówno na sierść jak i na skórę psa, która podczas kąpieli zwykle traci swą naturalną warstwę ochronną. Powoduje też piękny połysk, pożądany zwłaszcza u ras krótkowłosych. Długowłose yorki i maltańczyki po kąpieli płuczemy w roztworze odżywki ze specjalną oliwką, która regularnie stosowana zapobiega kołtunieniu włosa, eliminuje jego powiewanie oraz suchość skóry. Z natłuszczania sierści lanoliną i oliwką rezygnujemy przeprowadzając kąpiel poprzedzającą wystawę - wtedy ograniczamy się do użycia odpowiedniej odżywki.
Pies rodzi się bez zębów, które wyrastają w ciągu pierwszych kilku tygodni życia szczenięcia. Początkowo jest ich 28 i są to zęby mleczne, ostre jak szpileczki. W tym czasie niewiele trzeba poświęcać im uwagi, wystarczy okresowe sprawdzanie, czy wszystkie rosną jak należy i czy przypadkiem kształt szczęk nie prowadzi do deformacji zgryzu. U większości ras pożądany jest tzw. zgryz nożycowy, przy którym siekacze górnej szczęki zachodzą ściśle na siekacze żuchwy. U części ras dopuszczalny jest także zgryz cęgowy, w którym siekacze obu szczęk stykają się wierzchołkami.
Zęby mleczne wypadają psu w wieku około 3 miesięcy, choć są tu duże różnice osobnicze. Z reguły jako pierwsze wypadają psu siekacze właśnie, potem zęby przedtrzonowe (tuż za kłem), następnie trzonowe – te w głębi szczęk, a dopiero na koniec kły. Koniecznie trzeba kontrolować jak pies „gubi” zęby, bo u niektórych ras - zwłaszcza tych o wydłużonych pyskach oraz u ras miniaturowych - kły mleczne potrafią przetrwać w szczęce dość długo, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając właściwe ustawienie prawdziwego, dorosłego już kła. Jeśli zauważymy u szczeniaka podwójne kły, to czym prędzej pędźmy do weterynarza by przetrwałe mleczaki usunął.
W okresie rozwoju zębów stałych nie należy raczej dopuszczać do zabaw w przeciąganie, szarpanie się z psem szmatą czy nawet specjalną zabawką – niepewnie jeszcze ustawione zęby, zwłaszcza niewielkie siekacze, poddawane stałemu naciskowi mogą się wysunąć poza przewidziane przez matkę-naturę miejsca.
w okresie zmiany zębów doskonałą zabawką dla psa jest miękka kość cielęca, zwłaszcza pełna smakowitych chrząstek. Pieczemy w ten sposób niejako dwie pieczenie przy jednym ogniu – ogryzając kość pies poddaje naturalnym naprężeniom mleczne zęby, które łatwiej obluzowują się i wypadają, a zarazem podajemy psu łatwo przyswajalne związki, niezbędne do budowy kośćca.
podawanie psom antybiotyków (a konkretniej - tetracyklin) w okresie zmiany zębów może prowadzić do trwałych zmian w ich wyglądzie: przebarwień szkliwa, zmiany kształtu lub nawet uszkodzenia zawiązków zębów stałych – i niektóre zęby nie wyrosną w ogóle! Podobny wpływ na zęby mogą mieć niektóre choroby, jakie dościgną naszego pupila w tym okresie (zwłaszcza szczególnie niebezpieczna jest tu nosówka!
Pies w zasadzie nie wie, co to ból zęba, gdyż próchnica u drapieżników jest tak rzadka, iż do niedawna sądzono nawet iż nie występuje w ogóle. Największym zagrożeniem dla zębów naszego pupila są urazy mechaniczne (prowadzące do pęknięcia lub złamania zęba) i kamień nazębny. O ile urazom trudno zapobiec, o tyle z kamieniem nazębnym można i trzeba walczyć.
Usuwanie kamienia jest o tyle ważne, że w osadach nazębnych mnożą się rozmaite pierwotniaki, będące często źródłem bardzo nieprzyjemnego zapachu z psiego pyska. Sposobów usunięcia kamienia jest wiele, i wszystkie wychodzą z zasady, iż łatwiej zapobiegać niż leczyć. W sklepach zoologicznych można dostać bez kłopotów kilka rodzajów specjalnych past do zębów dla psów – wydatek to niewielki (wraz ze specjalną szczoteczką – kilkanaście złotych) ale zajęcie – koszmarne! Żaden pies (zwłaszcza, gdy nie był do tego przyzwyczajony w szczenięctwie) nie lubi grzebania mu w paszczy i to zarówno szczotką na rączce jak i szczoteczkami zakładanym na palce właściciela. Pies przyzwyczajony do tej procedury w młodości pozwala na nią dość chętnie, zwłaszcza że pasty do zębów dla psów mają często przyjemny dla czworonoga zapach i smak wołowiny czy kurczaka. Jeśli zdecydujemy się na szczotkowanie zębów, to musimy pamiętać, żeby czynność tę wykonywać w miarę regularnie, raz lub dwa razy w tygodniu, by nie dopuścić do rozwoju kamienia – szczególnie trudne jest tu oczyszczenie łamaczy – zębów położonych w głębi pyska.
Znacznie prostsze jest zdanie się na działalność psa – w tych samych sklepach zoologicznych kupić można specjalne kości lub ciasteczka, zachęcające psa do żucia i mechanicznie zdejmujące narastający na zębach osad. Są one zazwyczaj absolutnie nieszkodliwe dla psa nawet w przypadku połknięcia, tak więc są bezpieczne. Pewną trudność mogą sprawiać tylko psom o obfitej brodzie, gdyż żucie „czyszczących kostek” z reguły wiąże się wygryzaniem sobie brody... Praktycznie każda firma produkująca karmy dla psów wytwarza takie suchary lub kostki (w Polsce najpopularniejsze są kostki „Rask” i suchary „Snap” firmy Masterfoods oraz biskwity firmy IAMS), a istnieją w świecie firmy produkujące tylko takie pomoce higieniczne (amerykańska firma Nylabone jest tu najlepszym przykładem). Podobnie działają także specjalnie preparowane kostki wytworzone z suszonej skóry wołowej. Mechaniczne działanie takich kostek jest ze wszech miar godne zalecenia.
Psy karmione suchą karmą maja z reguły mniejsze kłopoty z kamieniem nazębnym, gdyż gryząc kulki czy granulki karmy także ścierają sobie zaczątki kamienia. Psy karmione „naturalnie” spożywają z reguły miękki pokarm, nie czyszczący tak zębów. Warto pamiętać, że skłonność do odkładania się kamienia nazębnego zwiazana jest nie tylko z dietą psa, ale i z czynnikami osobniczymi, takimi jak skład chemiczny śliny. Powoduje to, między innymi, także trudność w określaniu tempa narastania kamienia – niektóre psy mają bez wielu zabiegów do późnej starości zęby olśniewająco białe, niektóre borykają się z kamieniem przez całe życie.
Jeśli jednak, mimo wszelkich starań pojawi się na zębach naszego pupila brudno brązowy nalot (najpierw pojawia się on przy dziąsłach i od wewnętrznej, położonej bliżej języka stronie zębów), to trzeba zabrać się za jego usunięcie. Sklepy zoologiczne oferują szeroka gamę preparatów pomagających usunąć kamień z psich zębów, w najrozmaitszej formie. Najpopularniejsze bodaj są spraye, którymi wystarczy spryskać kamień, by po chwili usunąć go bez kłopotów choćby paznokciem (najczęściej sprzedawane są one pod firmą TRIXIE lub Beaphar). Równie skuteczne są owijane wokół palca gaziki, nasączone specjalnym płynem, którymi przeciera się psie zęby, łączące działanie chemiczne i mechaniczne (Beaphar, Vetzyme).
Stomatologia weterynaryjna nie odbiega dziś znacząco od stomatologii ludzkiej, podobnie jak protetyka.
Psy jako zwierzęta o stałych, nie wysuwanych pazurach, mają z nimi zazwyczaj stosunkowo niewiele kłopotów. Podobnie jak ludzie zadowalają się regularnym skracaniem płytki rogowej, stanowiącej paznokieć czy pazur.
Pies ze względu na swe ustawienie łapy (fachowcy mówią, że pies jest palcochodem) w warunkach naturalnych stąpając samoistnie ściera sobie pazury. Dopiero w przypadku ograniczenia ruchu lub nienaturalnych warunków życia wymagana jest korekta pazura. Psy spędzające większość dnia w domu, w kojcu lub poruszające się po jedynie miękkim podłożu będą miały tendencję do do przerastania paznokci. Poznać to stosunkowo łatwo obserwując i – przede wszystkim – nasłuchując psa. Jeśli kroki psa słychać, to znak, że ma za długie pazury. Najprostszym środkiem zaradczym jest przycięcie ich specjalną gilotynką (łatwą do kupienia w sklepach zoologicznych), przy czym jest to jednak zadanie trudniejsze niż obcięcie ludzkich paznokci.
Psi pazur, kończący palec, ma w środku czuły i mocno ukrwiony rdzeń, sięgający czasami nawet poza połowę paznokcia. Przy obcinaniu pazurów trzeba bardzo uważać, by nie zadrasnąć czy nie nadciąć rdzenia, gdyż jest to dla psa bardzo bolesne i może nawet na dzień czy dwa upośledzić poruszanie się. Podręczniki pielęgnacji sugerują zazwyczaj oglądanie pod światło, dokąd sięga rdzeń i przycinanie poza jego obrysem. Łatwo napisać, trudniej zrobić. Większość psich pazurów jest czarna i raczej nieprzezroczysta. Domowym sposobem jest obcinanie pazurów u psa leżącego i oglądanie psiej łapy od strony poduszek palców. Jeśli łapa nie jest zbyt owłosiona, to widać rdzeń doskonale. Cięcia dokonujemy dość zdecydowanie, raczej pod kątem prostym, czyli w miarę prostopadle do linii górnej pazura. Obcinanie pod niewielkim nawet kątem sprawi, że pazury mogą się rozdwajać i łamać, a na dodatek wymusza nienaturalną postawę psiej łapy przy chodzeniu.
Pierwsze obcięcie pazurów przeprowadza od razu hodowca szczeniaka, przycinając pazurki już w drugim-trzecim tygodniu życia szczenięcia, by uchronić matkę przed drapaniem maluchów. Jeśli pies ma stosunkowo dużo ruchu po zmiennym podłożu (lub chodzi wiele po miejskich twardych chodnikach), obcinanie pazurów jest czynnością sporadyczną.
Naukowcy twierdzą, że naturalnie stojące psie ucho jest najzupełniej fizjologiczne i zapewnia należytą wentylację kanału słuchowego, zaś uszy opadające przyczyniają się do częstych zapaleń ucha środkowego oraz do rozwoju wielu chorób, wywołanych przed podrażnienie małżowiny usznej czy samego kanału słuchowego wskutek braku należytej wentylacji.
Najczęstszą dolegliwością uszu jest podrażnienie lub zapalenie nabłonka kanału słuchowego, wywołane przez zaleganie w nim woszczyny. Z reguły właściciel psa zauważa to, gdy pies zaczyna drapać się okolicach uszu lub usiłuje podrapać się w środku ucha (!) lub – co gorsza – zaczyna ustawicznie potrząsać lub trzepać głowa i uszami, starając się oczyścić ucho z zalegającego w nim brudu lub nawet płynu. Przy bliższych oględzinach okazuje się, że okolica ucha jest objęta stanem zapalnym, którego objawy są widoczne nawet dla laika. Nasada ucha jest rozgrzana, wewnątrz ucha zalega brudna, brązowo-czarna maź, o charakterystycznym, nieprzyjemnym zapachu, a pies unika dotykania go w okolicach bolesnego ucha. Przyczyną stanu zapalnego (oprócz śladów po urazach, krwiakach itd.) mogą być roztocza, bakterie lub grzyby (z reguły drożdżaki).
By uniknąć takiego stanu należy regularnie – mniej więcej co dwa tygodnie – rutynowo kontrolować stan ucha – zajrzeć do środka, powąchać je czy przetrzeć wnętrze ucha kłębkiem waty. Jeśli wacik po wyjęciu jest brudny, to najwyższy czas by przeczyścić ucho. To samo oznacza inna niż surowicza lub woskowa woń z psiego ucha. Skóra wewnątrz ucha powinna być czysta i w kolorze zbliżona do słabo owłosionej skóry na części podbrzusza psa.
Czyszczenie ucha przeprowadzamy owijając wokół palca odrobinę waty i starannie czyścimy ucho, jak najgłębiej wsuwając palec do środka i obracając nim. Zalecane jest wpierw przetarcie ucha „na sucho”, a dopiero potem zwilżenie watki specjalnym płynem do czyszczenia uszu, dostępnym bez recepty w sklepach zoologicznych (rodzaj płynu nie ma tu szczególnego znaczenia, dobry jest polski Otiseptol czy „Płyn do czyszczenia uszu”; firmy Vita-derm, niezły Ear Cleaner niemieckiego Beapharu). Raczej nie należy używać w tym celu patyczków do czyszczenia ludzkich uszu, gdyż są one i za krótkie, i za wiotkie, i na dodatek zwilżone potrafią gubić wacik.
Nigdy nie używamy do uszu zasypek ani gęstych maści, choćby najłagodniejszych, gdyż z reguły czopują one ucho. Jeśli zasypka – to tylko ta, przepisana przez lekarza weterynarii i ściśle wedle jego zaleceń.
Na zakończenie zabiegu czyszczenia uszu warto wpuścić do ucha kilka kropel płynu do czyszczenia uszu. W tym celu wprowadzamy jak najgłębiej do ucha aplikator na końcówce buteleczki z płynem, wkraplamy nieco i starannie rozmasowujemy cała nasadę ucha.
Przy czyszczeniu ucha trzeba pamiętać, że jest to trochę praca syzyfowa – ucho wytwarza woszczynę jako odpowiedź na podrażnienie naskórka, a czyszczenie jest jednak drażnieniem. Innymi słowy – im częściej ucho czyścimy, tym więcej będzie ono produkowało woszczyny. Ważny jest tu zatem pewien rozważny umiar.